XXVII Piesza Pielgrzymka Zaolzie – Jasna Góra 2017

1. Nagrania
2. Zdjęcia
3. Statystyki
4. Świadectwa
5. Napisali o nas

Zdjęcia

Zapraszamy do obejrzenia zdjęć
Autorzy zdjęć: Adam Skałka, Tomáš Krajča, Bartosz Zabijak, Rafał Kopeć, Samuel Kukuczka
Obróbka zdjęć: Bartosz Zabijak

Google Flickr

Nagrania





Statystyki

Napisali o nas

> Głos Ludu  „Gotowi do rekolekcji w drodze”  przeczytaj
> Zwrot  „Pielgrzymki w drodze na Jasną Górę”  przeczytaj
Gość Bielsko-żywiecki  „Pątnicy z Zaolzia już idą na Jasną Górę”  przeczytaj
Gość Bielsko-żywiecki   Galeria  zobacz
Biuro Prasowe Jasnej Góry  „Zmęczeni ale szczęśliwi pielgrzymi z Zaolzia”  przeczytaj
Głos Ludu  „Dotarli na Jasną Górę”  przeczytaj
Diecezja Bielsko-żywiecka  „Zaolziańska pielgrzymka za Jasną Górę”  przeczytaj
Polskie Radio Katowice  „Zaolziacy na Jasnej Górze”  przeczytaj

Świadectwa

“W tym roku Bóg pokazał mi, że wciąż jeszcze mało ufam… uczył mnie robić kroki do przodu, żeby nie stać na miejscu, przezwyciężać strach i lęki.”

“Poznání sama sebe, dost času se zamyslet nad svými chybami a pokusit se mnohé napravit. Svědectví druhých mi ukázalo , jaké mám štěstí v životě, v ošetřujících lékařích, v milujících rodičích , v dobrých lidech okolo mě a přátelích. Zažila jsem mši za uzdravení, kde jsem si uvědomila jak je důležité být milován a že předávat lásku dál je životní nutnost.”   Eva

“Prosiłem o pokój serca, i pokój ten otrzymałem. Bóg pokazał mi, że jeśli tylko uwierzę w Niego, nie będę się aż tyle martwić nad codziennymi problemami, ponieważ jest ktoś, kto czuwa nad harmonią w moim życiu i wystarczy mu zaufać.”   Bartek

“Na szlaku tej pielgrzymki spotkałam wielu nowych ludzi, ale też zobaczyłam inne twarze, już znajomych ludzi. Każdy z nich niesie jakieś zranienia, jakieś krzyże, troski, ale też i radości. Każdy z nas jest inny – ale jedno co nas łączy to miłość – miłość do Boga.  Każdy jej potrzebuje tu także na ziemi.  To nasze wspólne pielgrzymowanie dało nam wiele okazji do okazania sobie troski, miłości, bliskości – to było piękne. To wlało w moją duszę światło i pokazało mi, jak Bóg nas kocha i kim jestem ja dla niego. Chwała Panu!”   E.

“Ta pielgrzymka pokazała mi jak bardzo Jezusowi zależy na moim szczęściu. Nie ukrywam, że miałam dość inne oczekiwania w stosunku do tej pielgrzymki i chciałam zamknąć się na konkretne grono znajomych, a niekoniecznie uwzględniłam w niej Jezusa tak bardzo jak powinnam, ale Jezus upomniał się o mnie i pozwolił spędzić ze sobą niesamowity czas, szczególnie podczas modlitw wstawienniczych w Kamieńskich Młynach, dodatkowo Jezus pomógł mi z całym bagażem moich doświadczeń i pomógł mi rozpocząć nowy etap w swoim życiu razem z nim, jednocześnie rozliczając się z przeszłością, Jezus pomógł mi także zintegrować się z ludźmi, z którymi na co dzień nie nawiązałabym kontaktu. Bóg pokazał mi jak mnie kocha oraz że ma dla mnie idealny plan, mimo, że niekoniecznie jest taki jak mój. Chwała Tobie Jezu!”   Anastazja

“Odczuwałam naprawde wielki pokój i spokój”   Jola

“Pan Jezus pokazał mi, trzeba Mu zaufać a On znajdzie rozwiązanie w trudnej sytuacji. Często nie takie jak my to sobie wyobrażamy, bo Jego drogi nie są naszymi drogami a Jego myśli nie są naszymi myślami.”   Mietek

“Že tu je někdy i pěkně na tomto světě a jsou kolem nás i někteří dobří lidé.”

“Poprzez tą pielgrzymkę powróciłem do swych lat dziecięcych, kiedy szedłem na pielgrzymkę. Czułem się prawie jak to dziecię, dziecię Boże.”   Paweł

 “Doświadczyłam, że nawet obcy ludzie mogą troszczyć się o moje dobro bezinteresownie. Tylko dlatego, że idę obok nich, zwrócą uwagę, że „przypiekam się” na słońcu, pożyczą krem i jeszcze nasmarują tam, gdzie sama nie potrafię. Parę razy w chwilach zwątpienia „napatoczył się” ktoś, kto zagadał serdecznie, zatroszczył się, Bóg posłał „towarzysza bólu” – nie trzeba było nic mówić, tylko szło się wokół siebie..
Podziwiałam tę otwartość i serdeczność tak samo u pielgrzymów jak u gospodarzy. Na pierwszym noclegu zapomniałam ręcznik. Kiedy na drugi dzień poprosiłam o pożyczenie ręcznika u następnych gospodarzy, otrzymałam go – na zawsze (ze słowami: a co będziesz prosić w każdym domu o ręcznik – zatrzymaj go). U każdych gospodarzy obfita kolacja, śniadanie, łazienka – z uśmiechem na twarzy, jak w najlepszym hotelu!
Beztroskie dni, radosne naprawdę zupełnie regularnie zastępowały dni smutne, dni, w których czułam się nie na swoim miejscu. Ale regularność modlitwy, postojów, posiłków, pójścia na spoczynek i budzenia się bardzo uspokajająco oddziaływała na mnie. Wcale się tego nie spodziewałam, że taki usystematyzowany tryb daje też spokoj wewnetrzny. Ale ponad wszystko było dla mnie dojście na Jasną Górę. Kiedy człowiek prawie tydzien idzie za jednym celem, wszystkie trudy ofiaruje a potem w końcu stanie na placu pod Jasna Górą i cała zgraja ruszy pod górkę, jakby ostatni szturm, ostatnie podejście – „cilova rovinka”, to jest niesamowite uczucie. Duma, radość, niedowierzanie, wdzięczność, łzy…to wszystko miesza się i tworzy nastrój, który niepodobna zapomnieć. Tak samo jak nocne czuwanie. Klęcząc tak blisko obrazu przez całą noc. Tak jakby jeszcze przed paru godzinami nie był kościół wypełniony po brzegi ludnością z całej Polski śpiewającą Apel Jasnogórski. Tylko my Zaolziacy. Podczas tego czuwania i mszy (a także podczas Apelu i właściwie od czasu dojścia na Jasną Górę) byłam niesamowicie spokojna, radosna. Ale to nie była euforia. To był spokój. Ona się zatroszczy, myślałam sobie. Doświadczyłam tego, że Bóg ocenia staranie się, że modlitwa, kiedy jest regularna i wytrwała – pomimo wielu pusto zmówionych „zdrowasiek”, pomimo nie zapamiętanych konferencji, jest bardzo owocna, kiedy naprawdę szczerze pragniemy być blisko Boga. On się zatroszczy. Ja mam tylko robić co do mnie należy (albo się przynajmniej starać) i nie odpuszczać a On – Bóg zrobi swoje.
Po powrocie mam nieodpartą chęć do modlitwy. Nawet jako największy śpioch pod słońcem wstałam na poranną mszę święta. Przestałam bać się długiej modlitwy. W relacjach jestem spokojniejsza, nie odczuwam zdenerwowania albo tylko takie, że mogę się opanować (cud prawdziwy!). Ale też czuję, że muszę popracować na modlitwie, że to nie przyjdzie samo – nie pojadę długo na fali emocji, zaczyna się codzienne życie, trzeba iść…ale znowu się przekonałam, że z Nim jest lepiej. Nie łatwiej. Ale lepiej. Amen.”  Katarzyna

“Bóg pokazał mi, że Boże wyroki są niezbadane. Na adoracji w Kamieńskich Młynach odmówiłam przez wstaw. św. o. Pio koronkę do NSPJ o przebaczenie za brak pokory, nadużywanie języka, rozczarowania co do „Przeprośnej Górki”… a tu spadła ogromna łaska, może i więcej warta od osobistej modlitwy np. w sanktuarium w Przeprośnej Górce – uczestnictwo w modlitwie wstawienniczej z nałożeniem rąk kapłańskich. Po tej szczególnej łasce i „przeprośna górka” w zupełnie innej szacie – okazała się wartościowa. Bóg tak chciał!”   Gabriela