XXV Piesza Pielgrzymka Zaolzie – Jasna Góra 2015

XV PIESZA PIELGRZYMKA ZAOLZIE – JASNA GÓRA
„Wielbi dusza moja Pana” (Łk 1,46)
(17.07) 18.07 – 23.07.2015

Pielgrzymka Zaolzie 04 (1)

ZDJĘCIA

Świadectwa:
„Piąty raz szłam na Jasną Górę. Pierwszy raz poszłam przypadkiem, wkręciła mnie nasza Jadzia (Franek). Pielgrzymowanie jest dla mnie czasem szczególnym i trudno to opisać słowami, to trzeba przeżyć. W drodze doświadczam tyle miłości Pana Boga i ludzi, że serce pęka ze szczęścia. Pielgrzymka to nieprawdopodobne poczucie wspólnoty, to jedna wielka rodzina, która pomaga w każdej sytuacji. Ostatnio doszłam do wniosku, że uzależniłam się od pielgrzymowania do naszej Mateczki. Często tłumaczę moim znajomym, że jeżeli zaproponowano by mi darmowy wyjazd na wczasy w czasie pielgrzymki, bez wahania wybieram pielgrzymkę. Na Jasną Górę idę z pełnym plecakiem intencji, a w czasie drogi dochodzą intencje gospodarzy i ludzi spotkanych na szlaku. Czasem, kiedy już czuję, że nie daję rady dalej iść, przychodzą do głowy takie myśli, że więcej nie idę, ale gdy dochodzę do celu, padam na kolana i proszę Mateczkę, abym mogła iść znowu za rok. Pielgrzymowanie to nie moja zasługa ale wielka łaska dana od Pana. Pan w czasie wędrowania daje wiele łask, a ja nauczyłam się wszystkie sprawy oddawać w Jego ręce, a w moim życiu jest wiele trudnych beznadziejnych sytuacji; ale wiem na pewno, że nasz Ojciec zatroszczy się o wszystko i mimo zawirowań moje serce jest pełne pokoju. Zapraszam wszystkich do pielgrzymowania, bo jeśli raz odważysz się wyruszyć w drogę, to Twoje życie się zmieni, bo mimo problemów, które niesie życie, będziesz szczęśliwy – jestem tego pewna. Pozdrawiam, do zobaczenia za rok”.
Ula G., 45 lat

„Na imię mi Szymon. Jestem młodzieńcem, bo mam tylko 19 lat. Na pielgrzymce z Zaolzia jestem pierwszy raz. W ogóle jestem pierwszy raz na pielgrzymce i zanim podzielę się, czego tu doświadczyłem, to muszę napisać kilka słów o mojej sytuacji. Skończyłem szkołę średnią. Teraz idę na studia. Wybrałem kierunek na akademii wojskowej. Wiąże się to z poświęceniem dla kraju i związaniem swego życia z wojskiem, aż do emerytury. Podejmować taką decyzję w wieku 19 lat nie jest łatwo, możecie mi wierzyć. Byłem rozbity emocjonalnie, rodzicom nie potrafiłem spojrzeć w twarz, a nawet się uśmiechnąć. Z taką wewnętrzną ruiną poszedłem na pielgrzymkę. Po raz pierwszy, jako osoba niedługo wierząca, wszedłem w społeczność chrześcijan. Poprzez ich podejście do życia, do drugiego człowieka i miłość wszelako rozumianą zauważyłem, że oni noszą Pana w sobie. Ta jego obecność połatała moje serce zanim zdążyłem o to poprosić. Do tego idąc na pielgrzymkę w ogóle nie przypuszczałem, że Bóg tak się mną posłuży. Nigdy do głowy by mi nie przyszło, że będę pielgrzymkowym grajkiem, a co dopiero o krótkim wykładzie, który przedstawiłem siostrom i braciom na temat życia świętej Joanny d’Arc. Są jeszcze inne kwestie, w których Pan się mną posłużył, ale to już pominę. Dziś, pisząc te słowa przed wejściem na Jasną Górę mogę śmiało powiedzieć, że moje pojawienie się na 25 pielgrzymce z Zaolzia w takich okolicznościach było z góry zaplanowane. Wniosek – iść z podniesioną głową przez świat, bo Bóg jest zawsze ze mną, trwać przy nim nade wszystko, bo „jeśli Bog z nami, to któż przeciwko”?”.
Szymon B. student, 19 lat

„Na XXV Pielgrzymkę Zaolziańską wybrałam się z kilku powodów. Pierwszym z nich była donośna rocznica, drugim obietnica dana siostrze Jadwidze Franek, którą od dziecka nazywam ciocią, a kolejnym intencja, która przyprawiała mnie o zawrót głowy i ból w sercu. Nie będę tutaj roztrząsała rozterek mojego młodzieńczego w sumie jeszcze serca. Powiem tylko tyle, że głęboko zraniona, na Pielgrzymce otrzymałam największy dar: pokój. Modlitwa wstawiennicza, która miała miejsce w przedostatni dzień pielgrzymowania zaraz przed ostatnim nocowaniem w Kamieńskich Młynach miała zbawienny wpływ. Właściwie sprawiła ona, że intencja, z którą zaczęłam pielgrzymować obróciła swój sens o 180 stopni. Ten trud pielgrzymowania nauczył mnie zaufania Panu Bogu, że moje wykalkulowane plany wcale nie muszą być dla mnie najlepsze oraz tego, że nawet jeśli bardzo się starasz, to nie możesz nikogo do niczego zmusić. Szczególnie do miłości. Jeśli ktoś nie kocha Ciebie taką jaką jesteś, kiedy bardzo się starasz, żeby być jak najlepszą i nie docenia tego wysiłku, to nie zasługuje na to, żeby cały Twój świat kręcił się wokół niego. I to nie jest w życiu najważniejsze. Masz prawo być szczęśliwym człowiekiem. Jesteś cudem Bożym, Jego Dzieckiem, chcianym i kochanym, tak jak każda osoba chodząca po tej ziemi. I pamiętaj: dla Boga nie ma nic niemożliwego”.
Jadwiga Ch. 18 lat